Aktualności
„Feblik” – recenzje po premierze
24/07/2024
Przedstawiamy opinie recenzentów i teatralnych blogerów o spektaklu Feblik→ Małgorzaty Maciejewskiej w reżyserii Leny Frankiewicz.
Elżbieta Zajko (Mania), Aleksandra Sroka (Kasiula) w Febliku Małgorzaty Maciejewskiej w reżyserii Leny Frankiewicz. Fot. Marta Ankiersztejn
„Jak dobrze wreszcie trafić do teatru, który się nie wtrąca. Nie załatwia żadnych palących spraw i nie próbuje z nikim się ścigać, za to zagląda w człowieka – pisze Jacek Wakar na blogu JacekWakar.pl. – Wyreżyserowany przez Lenę Frankiewicz na najmniejszej scenie Teatru Narodowego Feblik pokazuje wyjątkowość autorki, bo Małgorzaty Maciejewskiej nie umiem porównać z nikim w pejzażu polskiej nowej dramaturgii. A przedstawienie udało się bardzo. Łączy frenetyczną chwilami ludowość z metafizycznym śladem, wchodzi odważnie w świat bohaterek. Przynosi świetne role aktorek Narodowego i wybitną Elżbiety Zajko, która ma nawet oddech granej przez siebie Mani. […] Gra w każdym razie Zajko w Narodowym zjawiskowo, wciela się w Manię każdym porem skóry, oddycha jej oddechem. Czasem poniewierana przez otoczenie, zdaje się wiedzieć więcej niż ono. Z pozoru mała jurodiwa, chce grać na własnych warunkach, tyle że płaci za to najwyższą cenę. Nie będę spoilerował, powiem jedynie, że feblik to złowroga sprawa. Gdzieś bliżej finału mówi Mania: «Krzyk we mnie wielki wzbiera / W brzuchu się kotłuje / Jak ogień złego / Krzyczę, krzyczeć próbuję / Ale nikt mnie nie słyszy / Otwieram usta / Ale żaden dźwięk z nich nie dolatuje». Z grubsza o tym jest warszawskie przedstawienie.
Od młodej aktorki nie sposób oderwać oczu, rola w Narodowym jest jej ogromnym osiągnięciem, zaś Mania ze sztuki Maciejewskiej zdaje się być pisana z myślą o Elżbiecie Zajko. [...]
Feblik to same udane aktorskie partie z Babką Beaty Fudalej, Ladzią Anny Chodakowskiej, Matką całkiem innej niż zazwyczaj Anny Grycewicz, wreszcie czujną Kasiulą Aleksandry Sroki na czele. Jednak szczególnie ucieszyła mnie fantastyczna, wreszcie szyta na miarę znakomitej aktorki Doktorka w wykonaniu Magdaleny Warzechy”. Czytaj więcej→
„Tekst dramatu to wspaniale napisana, brudna, a piękna bajka o dojrzewaniu, kobiecych tajemnicach i dziewczęcej solidarności – podkreśla Przemysław Gulda na profilu „Gulda poleca” na Instagramie. – Na jej podstawie powstał intrygujący, zachwycający spektakl, w którym poetycko metaforyzowana fizjologia łączy się z turpistycznym realizmem, a naturalne, bardzo ludzkie okrucieństwo styka się z głęboką wrażliwością na wszelkie formy istnienia. Na scenie powstaje niezwykły, spójny świat, na który składa się surowa scenografia, przejmujące projekcje i wyrazista warstwa dźwiękowa. I gra obsady, tworzącej postaci idealnie pasujące do tego uniwersum”. Czytaj więcej→
„Cieszę się, że Feblik, nagrodzony w pierwszej edycji powołanej przez Teatr Miejski w Gliwicach Nagrody im. Tadeusza Różewicza, miał okazję spotkać się na scenie Teatru Narodowego z muzyczną i wizyjną wyobraźnią sceniczną reżyserki oraz doświadczeniem innych znakomitych realizatorów, m.in. scenografki Barbary Hanickiej czy choreografki Agnieszki Kryst. Zapada w pamięć stworzona przez Miłosza Pękalę i [Lenę] Frankiewicz rozmaitość dźwięków: od sączących się w tle odgłosów wsi, przez wokalizy aktorek, po ogłuszający metal i grunge przechodzący w subtelny lejtmotyw Smells Like Teen Spirit Nirvany. I w końcu niezawodni aktorzy sceny narodowej – drugi plan wobec obsadzonych w głównych rolach debiutujących niedawno absolwentek łódzkiej Filmówki, które w spektaklu miały okazję pokazać pełnię swoich aktorskich możliwości” – notuje Kamila Paprocka-Jasińska w miesięczniku „Teatr”. Czytaj więcej→
Paweł Tołwiński (Ojciec), Beata Fudalej (Babka), Piotr Grabowski (Pleban), Joanna Gryga (Bartkowa), Anna Grycewicz (Matka) w Febliku Małgorzaty Maciejewskiej w reżyserii Leny Frankiewicz. Fot. Marta Ankiersztejn
„Jesteśmy bowiem również na granicy jawy i snu (oniryczna Babka Beaty Fudalej czy – fenomenalna transowa scena z Nirvaną), na granicy wsi i miasta (facecjonista Pleban przecież nie wsiowy – świetny Piotr Grabowski), powagi i humoru (cudowne role Anny Chodakowskiej i Magdaleny Warzechy, scena wypisywania recepty to arcydziełko); jesteśmy wreszcie w miejscu oddzielającym komunikatywność od jej braku (Wonuliss Robert Jarocińskiego), w miejscu – trochę prawdziwym, a trochę wypragnionym, zupełnie możliwym, a przecież trochę wymyślonym. Gdzie leży tej wyobraźni granica? Czy Maniny (fantastyczna Elżbieta Zajko) feblik, z którego nieskutecznie ją leczą, to miłość – czy jeszcze tylko zauroczenie? A może właśnie – coś na pograniczu?
Tak – czy inaczej – Manię swędzi, jest we wsi jednak Kasiula (Aleksandra Sroka), która na ten nieznośny świąd skuteczne zna lekarstwo…
Feblikowe peryferia wciągnęły mnie od razu, coś niesłychanie kuszącego było w tej wioskowości, jakby niemożliwe połączenie Myśliwskiego, Marqueza, Reymonta, Ionesco (finał, ale i jakiś ogólny duch trochę jak z Ceremonii, prawda?).
To jedno z tych przedstawień, które wywołuje we mnie bardzo przyjemny stan – co prawda wyszedłszy z widowni nie umiałem w jednym zdaniu powiedzieć «o czym to było» (no, o dojrzewaniu, pewnie, ale to brzydkie uproszczenie), a jednak – jakaś część tego feblikowego świata niepokojąco do dziś nie daje o sobie zapomnieć” – zaznacza Rafał Turowski na blogu Rafalturow.ski. Czytaj więcej→
Scena zbiorowa w Febliku Małgorzaty Maciejewskiej w reżyserii Leny Frankiewicz. Na drugim i pierwszym planie: Anna Chodakowska (Ladzia), Elżbieta Zajko (Mania), Robert Jarociński (Ostępowy). Fot. Marta Ankiersztejn
„Prawie na koniec sezonu Teatr Narodowy na scenie Studio przygotował premierę nagrodzonego w konkursie Różewicza w pierwszej edycji (2022) Feblika Małgorzaty Maciejewskiej w reżyserii Leny Frankiewicz – pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”. – Autorka nie odwzorowuje świata widzialnego. Jej nieistniejące realnie uniwersum jest jednak lustrem, w którym przeglądamy się wraz ze swoimi przesądami, uwikłaniem w przemoc i mroczne instynkty. To nie jest miły świat do życia, jedynym sposobem pozostaje ucieczka. I właśnie o tej niełatwej drodze do wolności opowiada w spektaklu Frankiewicz. Czytaj więcej (w portalu e-teatr.pl)→
„[Lena] Frankiewicz radzi sobie z trudnym tekstem [Małgorzaty] Maciejewskiej naładowanym dziwnością. Nie popada w pułapki zwrotu ludowego, nie estetyzuje, nie tworzy sztuki zaangażowanej. Wprowadza baśniowość i fantastykę, to dzięki nim wychodzi z reżyserskiego zadania obronną ręką. To jest historia niestworzona, nie ma tu dydaktyki, nie ma morałów. Może poza tym, że pokazuje, jak beznadziejne jest dojrzewanie – zawieszone, nijakie, pełne oczekiwania i niezrozumienia” – zaznacza Anna Pajęcka w portalu Dwutygodnik.com. Czytaj więcej→
„Autorka dramatu, Małgorzata Maciejewska, wykreowała w swoim tekście świat, w którym brutalna baśniowość przełamuje się z cudowną poezją języka i komizmem. Przestrzeń zapomnianej wioski tworzy atmosferę niby zabawną, ale równocześnie niezwykle upiorną dla dorastających w niej dwóch nastolatek – Mani i Kasiuli – pisze Joanna Dracz w portalu Teatr dla wszystkich. – […] Aktorzy i twórcy Teatru Narodowego prowadzeni przez Lenę Frankiewicz dowiedli, że dobra sztuka nie wyczerpuje możliwości, ale je potęguje. […]
Przy całym uznaniu dla pracy zespołu nie mogę jednak nie wspomnieć o wyjątkowości Elżbiety Zajko, która stworzyła niepowtarzalną postać Mani. Ogromny repertuar postaw, zachowań i stanów, które zmieniają się jak kalejdoskopie, dynamizuje gigantyczna energia, która uwalnia się za sprawą fascynującej, fizycznej sprawności tej młodej i drobnej aktorki. Mania fruwa nad sceną na płóciennej huśtawce jak gimnastyczka na trapezie, rozsiewając słowa czarujących, lirycznych monologów. Potrafi być zagubiona wśród przytłaczających ją dorosłych, ale też wyjątkowo celna w parodiowaniu ich zachowań i niezależna w swoim śmiechu, którego szczerość obnaża całkowitą sztuczność lęków i zabobonów gromady wiejskiej. Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci scena w oknie, w którym Mania wykonuje niezwykle wymagający fizycznie układ, recytując jednocześnie jeden ze wspomnianych już monologów. Jej dramatyczne zmagania z dorastającym ciałem, którego nie potrafi dostosować do swoich własnych wyobrażeń, splatają się w tym momencie z poezją, której jednoczesne piękno i rewolucyjny potencjał jako jedyne potrafią zawrzeć ból i niezrozumienie pozostawionej sam na sam ze swoim ciałem nastoletniej dziewczyny”. Czytaj więcej→
Magdalena Warzecha (Doktorka), Elżbieta Zajko (Mania), Anna Chodakowska (Ladzia) w Febliku Małgorzaty Maciejewskiej w reżyserii Leny Frankiewicz. Fot. Marta Ankiersztejn
„Na Scenie Studio rozkwitł magiczno-wiejsko-baśniowy świat ubrany w scenografię Barbary Hanickiej, gdzie kury pałętają się pod nogami, słoma zaścieła klepisko, swojska ściana stodoły kryje luźne deski, zaś w domu wre prawdziwie gospodarskie życie. I niby jest normalnie, ale jednak nie do końca – notuje Marek Zajdler w portalu naszteatr.pl. – […] Nierzeczywista rzeczywistość wykreowana przez Małgorzatę Maciejewską bawi się formą, surrealizmem opowieści i wymyślnym, stylizowanym na regionalizmy słownictwem. Łączy powagę z komizmem, ludzkie okrucieństwo z umiłowaniem przyrody, wiarę z zabobonami, wydumaną baśniowość z surowym realizmem. Brutalny świat zamkniętych w tradycji i umysłowej ciasnocie dorosłych zderza się z otwartością i młodzieńczymi poszukiwaniami Mani, wyśmienicie oddanej przez Elżbietę Zajko. […]
Zbudowany na kontrastach świat Feblika bawi się przeciwieństwami także w sferze muzycznej. Miłosz Pękala w nieoczywisty sposób oddał atmosferę brudnej wiejskiej nie sielanki sięgając i po niezwykle mocne brzmienie Nirvany z Territorial Pissings, i równie energetyczny własny utwór inspirowany Toolem w scenie odchabaziania Mani, ale także umpa-umpa z remizowej potańcówki i wschodnią w brzmieniu, transową muzykę Cyganów. Tej ostatniej towarzyszyły olśniewające światła Aleksandra Prowalińskiego, oniryczny taniec w precyzyjnej, rozhulanej choreografii Agnieszki Kryst i ekstrawaganckie kostiumy Michała Dracza, który nie poskąpił cylindra, gumiaka, kwietnego damskiego garnituru i kobiety z brodą. Na uwagę zasługują także mroczne projekcje Mateusza Zielińskiego oddające swojskie klimaty na deskach stodoły. […]
W zgrabną całość zebrała ten przedziwny fantastyczny świat Feblika Lena Frankiewicz, której udało się zachować magiczny posmak tekstu, podszytą niewypowiedzianym strachem duszną atmosferę brudnej wsi, ale i uwypuklić słowny humor zmyślną interpretacją. Ucieczka w kontrasty i baśniowość okazała się kluczem do zachowania poetyckiego brzmienia Feblika sytuując go na granicy snu i jawy, a zarazem dając widzom szansę dotknięcia świata nieskrępowanej wyobraźni autorki. W tej konwencji znakomicie odnalazł się zespół aktorski wydobywając z ról małe perełki i wzbogacając opowieść o wyobcowaniu dojrzewającej dziewczyny i jej zmaganiach z dorastającym ciałem”. Czytaj więcej→