Aktualności
„Kordian” w Teatrze Narodowym 1930–1970
06/11/2015
Kordian polityczny, ironiczny, pełen kontrowersji... Wielkie role. Pięć inscenizacji dramatu Słowackiego w Teatrze Narodowym.
Spisek koronacyjny (1930)
Juliusza Osterwę, pierwszego dyrektora odnowionego Teatru Narodowego (1924–1925) zaproszono do współpracy, by z okazji setnej rocznicy wybuchu powstania listopadowego opracował III akt Kordiana i wystawił go pod tytułem Spisek koronacyjny. Osterwa zagrał główną rolę. Z tego przedstawienia szczególnie zapamiętano postać Wielkiego Księcia Konstantego w wykonaniu Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, w niezwykłej charakteryzacji. „Stępowski wydatnie podniósł temperaturę uczuć patriotycznych widowni – oceniła monografistka aktora, Jolanta Kowalska – skupiając na swym księciu całą nienawiść do rosyjskiego despotyzmu”.
Na fotografii: scena zbiorowa. Autor nieznany / Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego
Kordian (1956)
Pierwsza premiera Kordiana po okresie stalinizmu i zarazem pierwsza powojenna realizacja dramatu na scenach warszawskich. Założeniem przedstawienia Erwina Axera i Jerzego Kreczmara była obrona romantycznego nonkonformizmu, ale nie w wymiarze historycznym, tylko w realiach Polski współczesnej, odwilżowej. Tadeusz Łomnicki grał Kordiana „sprowadzonego na ziemię”, sceptyka, ironistę – samotnego wśród oportunistycznych przywódców i niedojrzałych rówieśników. Jego postać kojarzyła się z powstańcami warszawskimi. „Patrząc na scenę, myślałem o tragedii młodzieży powstańczej niedawnych lat, która również musiała przeżywać swój dramat samotnie, za tych, którym również pewnych spraw nie chciało się przemyśleć do końca” – pisał Konrad Eberhardt. Do historii teatru przeszła rola Wielkiego Księcia Konstantego zagrana przez Jana Kurnakowicza – prymityw, tyran, zwierzę, dworak i żołnierz w jednym. „Nikt, ale to nikt nie zagra Konstantego, nie myśląc o Kurnakowiczu” – wspominał po latach reżyser przedstawienia.
Na fotografii: Tadeusz Łomnicki (Kordian), Jan Kurnakowicz (Wielki Książę). Fot. Edward Hartwig, Franciszek Myszkowski
Kordian (1965)
Premiera Kordiana była zwieńczeniem imponującego jubileuszu dwusetlecia. Obsada przedstawienia była znakomita. Kordiana zagrał Ignacy Gogolewski, Laurę – Halina Mikołajska, Szatana – Gustaw Holoubek, obok nich Bogdan Baer, Aleksander Dzwonkowski, Jan Kobuszewski, Ignacy Machowski, Zdzisław Mrożewski, Andrzej Szczepkowski, Mieczysław Voit, Stanisław Zaczyk. Dejmek z dystansem i nieufnością odnosił się do polskiego dramatu romantycznego. Zdecydował się zaprezentować niemal pełny tekst sztuki. Rzadko pokazywane Przygotowanie rozegrał w stylu szopki – na plan pierwszy wysuwał się złośliwy Szatan grany przez Holoubka. „Gryząca satyra” – komentował Andrzej Jarecki.
Na fotografii: Ignacy Gogolewski (Kordian). Fot. Franciszek Myszkowski
Kordian (1967)
W niespełna półtora roku po poprzedniej realizacji Dejmek wrócił do Kordiana. (Krytycy przypisywali sobie zasługę sprowokowania reżysera do tego gestu). Skrócił przedstawienie o połowę, do dwóch godzin. Ukazał Kordiana bez młodzieńczej biografii, bez związków z kobietami. Wyeksponował dramat polityczny, uwydatnił pytanie o relacje etyki i działania. W roli tytułowej, „sprowadzonej z mgieł poezji na scenę”, debiutował na scenach warszawskich Wojciech Alaborski. Po próbach z dziełem Słowackiego krytycy zachęcali Dejmka do podjęcia trudniejszego wyzwania – inscenizacji Dziadów Mickiewicza. Ta premiera nastąpiła dziewięć miesięcy później.
Na fotografii: Wojciech Alaborski (Kordian), Ignacy Machowski (Wielki Książę). Fot. Franciszek Myszkowski
Kordian (1970)
Po tej premierze rozpętała się burza. Ukazało się blisko czterdzieści recenzji, omówień, polemik, felietonów, z tekstem Wiecha włącznie... Dlaczego papież nie śpiewa?, Drabina – już same tytuły recenzji przeciwników przedstawienia sygnalizowały stopień niekonwencjonalności spektaklu. Najwięcej miejsca poświęcono rzeczonej drabinie, która najpierw symbolizowała Mont Blanc, a później stawała się klatką pętającą działanie Kordiana przed sypialnią Cara. Przedstawienie nie było analizą klęski bohatera ani jej przyczyn, oglądaliśmy za to obraz walki młodego Kordiana z samym sobą, a dopiero potem z otaczającym go światem i jego siłami. Główny protagonista zmagał się przede wszystkim ze swoim drugim, dorosłym już „ja”, granym przez Hanuszkiewicza, które niczym sumienie dyskutowało z nim, drwiło, ostrzegało, biorąc na siebie kilka ról (m.in. Doktora w szpitalu wariatów, Szatana). W roli Laury wystąpiła Zofia Kucówna, Cara zagrał Jerzy Kamas a Konstantego – Seweryn Butrym.
Na fotografii: Daniel Olbrychski (Imaginacja), Andrzej Nardelli (Kordian), Krzysztof Wieczorek (Strach). Fot. Franciszek Myszkowski