Czytelnia

Holoubek w pierwszym akcie „Dziadów”. Notatki o formie.

Czytelnia →

Taśmy, które zachowały się w archiwum dźwiękowymTeatru Narodowego, zawierają posklejane ze sobą i przemieszane nagrania dwu przedstawień Dziadów Kazimierza Dejmka.

Nagranie premiery jest kompletne; z drugiego przedstawienia mamy początek pierwszego aktu (obrzęd dziadów) i cały akt trzeci („Salon warszawski”, sceny z Senatorem). Zapis ma charakter techniczny; dźwięk rejestrowano z jednego mikrofonu ustawionego w kulisie, pewnie gdzieś przy pulpicie inspicjenta, nie dbając o jakość. Sceny chóralne z drugiego aktu przesterowały się niemal do nieczytelności. W scenie więziennej coś irytująco stuka, chyba iskrzy; potem, zdaje się, ktoś trącił mikrofon, poprawił wtyczkę czy wyprostował kabel i stukot ustaje. Nie wspominam o cichych rozmowach akustyków i kurtyniarza w tle – to nie przeszkadza, nadaje tylko nagraniu klimat. 

Fragmenty spektaklu sfilmowała też ekipa Polskiej Kroniki Filmowej w czasie sesji po ostatnim publicznym przedstawieniu. Większość tego materiału skonfiskowano, zostały urywki scen chóralnych i obrzędu; zwłaszcza te obrazujące Guślarza. Można na jednym z nich zobaczyć, jak druga część dramatu przechodzi w trzecią i jak po raz pierwszy zjawia się na scenie główny protagonista.

Holoubek wchodzi w kulminacji obrzędu dziadów, po wezwaniu, by przypomnieć ojców dzieje i po dedykacji, wygłoszonej w głąb sceny przez Opalińskiego, któremu rzeczywiście łamał się ze wzruszenia głos. Scena zmienia się, ustępują z niej stylizowani chłopi, a z głębi, zza podestu pomału wchodzą zesłańcy: niepewnie, szukając swojego miejsca na scenie, układając się na niej do snu w takt monotonnie powtarzanej, chóralnej suplikacji. Nawet dzisiaj robi to wrażenie; w 1967 roku, kiedy ledwie dekada upłynęła od ostatnich powrotów z Syberii, musiało robić nieporównanie większe. 

null

Siła efektu, który osiągnął Dejmek, polega na paradoksie: nie na zakłóceniu obrzędu, ale na tym, by właśnie wbrew oczekiwaniu dać mu się rozwinąć do końca. U Mickiewicza Guślarz chce wspominać ojców, ale nie udaje mu się to: przerywa z nagła („Stójcie”), widząc nieoczekiwaną zjawę. Zjawa nic nie robi, nie podejmuje żadnej roli, nie gra, nie komunikuje się, z nią też nie można nic zrobić i scena rozpada się w chaosie: pytanie Chóru: „Co to będzie?” nie jest już na koniec rytualne, lecz rzeczywiste. To profanacja obrzędu; elementarna teatralna dekompozycja wywołuje twórcze poczucie klęski i niespełnienia.

U Dejmka – porażki i niespełnienia publiczność miała dosyć. Uniewrażliwiła się już na nie. Wiedziała przy tym ze szkoły, że obrzęd dziadów nie dopełni się, że blade widmo powstaje i nic nie mówi pasterce… Reżyser nieoczekiwanie dla widzów uwolnił więc obrzęd. Kosztem wierności Mickiewiczowskiej literze usunął przeszkodę, która go niweczy. Pozostawił nas w nocy dziadów i w mocy oczyszczającego rytuału. Wspominamy ojców dzieje, nic nie przeszkadza; przed oczami mogą stanąć ci, o których na co dzień nie mówi się głośno. Nic nie zatrzyma katartycznego wylewu, który liturgia uprawomocnia i któremu daje potężny, melorecytacyjny wehikuł. Kiedy szukamy w przedstawieniu siły, która kazała jego publiczności wyjść na ulice i głośno krzyczeć o niepodległość bez cenzury, może nie od rzeczy jest zwrócić uwagę na ten moment, dla konstrukcji spektaklu kluczowy.

Holoubek wychodzi więc po takim inscenizacyjnym tour de force z lewej kulisy na środek, staje wśród pośniętych towarzyszy i zwraca się do publiczności. Wychodzi osobliwym krokiem, lekkim, jakby rozmyślnie lekkim, trochę próbując gruntu – ale skurczony w pasie barkowym. Trochę tak, jak gdyby kumulował siłę, a trochę jakby pod naporem spojrzeń, którym zaraz będzie musiał sprostać. Wtedy kończy się zapis filmowy PKF-u i jesteśmy zdani na dźwięk, ale też dźwięk zaczyna odtąd dominować. Gustaw odzywa się bowiem monologiem „Nocy cicha” i głosem hipnotyzuje publiczność. Zaczyna jak wprawny magnetyzer, od ukojenia. Początek monologu to naprawdę kołysanka, końcówki „wschodziszszsz...”, „pochodziszszsz...”, „rozsiejeszszsz...”  przeciągają się nienaturalnie długo, aż zanikają w ciszy. Ton jest lekki, refleksje leniwe i nie do końca zobowiązujące, a większość zdań kończy się łagodną antykadencją.

Od początku – zauważył to już Raszewski – Holoubek mówi tekst nienaturalnie. To znaczy jak? Chyba przede wszystkim: muzycznie. Od razu układa monolog w podwójny ciąg: znaczeń i dźwięków, raz jedno a raz drugie uzyskuje prymat. W potocznej mowie ściągamy końcówki wyrazów. Mowa jest komunikacją, gdy więc powie się tyle, by słuchacz uchwycił sens słowa, naturalnie przeskakuje się resztę, spiesząc już do następnej jednostki znaczącej; paroksytoniczny akcent polszczyzny utrwala ten mechanizm. Holoubek, owszem, poddaje się gdzieniegdzie naturalnemu rytmowi: w tych partiach „Improwizacji”, w których wysnuwa myśl, precyzuje ją i dobija się nowej, końcówki stukają rzeczowo i niezwłocznie. Wielokrotnie jednak podbija końcówki, przedłuża je, daje się nieść, a nawet ponieść dźwiękowi; tworzy zaśpiew, który rezonuje i ustanawia osobny, ważny wymiar tekstu. Holoubek prowadzi monologi w przestrzeni wyznaczonej także i przez ten wymiar. „Improwizacja” będzie się rozgrywała pomiędzy prometejsko-bogoburczą myślą a upojeniem dźwiękami własnych słów. Chwilami stanie się ono ostentacyjne i poprowadzi do jaskrawej groteski – jak w szczycie uzurpacji, przy kogucich glissandach słów: „Bo jestem nieśmi-E-rt-E-lny! i w stworzenia kole są‑ i‑I‑inni nieśmiertelni…”.

Częściej jednak tworzy melodię mowy. Holoubek śpiewa – i słyszy swe śpiewy. Dzięki temu zaśpiewowi monolog „Nocy cicha…” jest niezrównany w swojej lekkości, magnetycznej sile, delikatności; nieco pieszczotliwy. Dźwięczny. Szlachetnie dźwięczny. Nie można się dość nacieszyć tym dźwiękiem. Nawet fraza: „Głupcy… o niej bają” – przechodzi mocniej, ale bez irytacji, z wielkopańską pogardą. Nieskażona poezja. 

null

Ton pieszczotliwy nabrzmiewa goryczą w następnej kwestii, dodanej przez Dejmka z czwartej części dramatu, po głosach duchów nocnych o „kometach z jasnym warkoczem”:

Nie! nie mogę zapomnieć o niej i umarły.
Wszakże ją widzę, wszak tu, o, tu stoi!
Płacze nade mną... jaka łezka szczera!
Płacz, moja luba, twój Gustaw umiera!
Z czego umarłem? nie mów, że z rozpaczy;
Powiedz, że byłem zawsze rumiany, wesoły,
Żem ani wspomniał nigdy o kochance,
Że sobie grałem w karty, piłem z przyjacioły...
Że ta pijatyka... tańce...
Że mi się w tańcu... ot
skręciła noga.
Z tego umarłem....

Gorycz ta rośnie w następnej, po głosie anioła, apostrofie do tyranów. Tutaj, pod koniec, po raz pierwszy braknie aktorowi tonu. Premierowe wykonanie jest w ogóle chropawe, podenerwowane. Holoubek będzie się „sypał”, głosy wszystkich są podniesione o pół tonu i hektyczne – już w trzecim akcie nagranym kolejnego wieczoru widać, jak to opadło.

Przynajmniej na premierze Holoubek miał jeszcze kłopoty z emocjonalnym zrównoważeniem całego swojego monumentalnego, wieloczłonowego występu z jego pośrednimi kulminacjami. W dodatku dysponował głosem raczej dźwięcznym niż potężnym. Pięknym, zdolnym do modulacji, metalicznym, ale bez organowego wolumenu. Trudno mu ryczeć burzą; na pewno trudno zagrzmieć nagle. Kiedy wyjdzie na szerokie wody „Improwizacji”, będzie się wznosił stopniowo i dojdzie do symfonicznego, ostatecznego fortissimo; po drodze jednak, w uczuciowych zrywach głos się jak gdyby przesterowuje, nadrabia chrapliwością. W najgorszych momentach pobrzmiewa – o ile zamierzenie? – histerią.

O ile zamierzenie? Skoro Konrad Holoubka jest zdolny tyleż do autoironii, co i do groteski; w jakim stopniu nerwowość aktora wtapia się w nerwowość postaci? Chwilami jest całkowicie prywatna: w drugim akcie, po najgorszej „sypce” w scenie egzorcyzmów („Wiesz ty, co będzie z tobą za lat dwieście?”).

Holoubek natychmiast nadrobi wpadkę chrapliwą zwyżką tonu, wyraźnie po to, żeby zatrzeć złe wrażenie. Podobnie będzie czynił po tekstowych zawahaniach w „Improwizacji”. W scenie więziennej waha się nieustannie, miota się; jest emocjonalnie nieczytelny. Przy nieco sztywnym patosie jego partnerów cała scena przebiega nerwowo. To chaotyczny czas pośredni – bo prolog wybrzmiał przedtem wspaniale. Na tle cichego „Gaude Mater” odbyła się przemiana bohatera: lamentacyjne, dogasające „Gustavus obiit” i przyciszone, introwertyczne „Hic natus est Conradus” – z długą, pełną oczekiwania pauzą zanim wypowie się nowe imię, z ostrożną artykulacją, gdy obejmuje się je w posiadanie i sprawdza, co przyniesie; obydwa człony przemiany wieńczy refren dzwoniącej w ustach Anioła łacińskiej daty.
Potem zaś „Człowieku nie wiesz nawet…” − po miękkich wzruszeniach poprzednich kwestii wypowiedziane męskim, zdecydowanym tonem, właśnie ze ściągniętymi końcówkami, władczo, rozkazująco. Mówi świeżo narodzony Konrad: nie wzbudza już litości i nie czaruje osobowością, stawia sobie zadanie. Potem spróbuje wypełnić je w „Improwizacji”. Wszystko to szczyty artyzmu Holoubka; jakkolwiek „Improwizacja” z natury rzeczy zyskała nieprześcignioną sławę, przygotowujący ją prolog także bez wątpienia jest aktorskim arcydziełem.

null

Improwizacja”. Jak się rzekło, Konrad próbuje przez nią zrealizować wiarę, którą zadeklarował tuż po swych narodzinach: że władza jego ogromna i że samotny, więziony, myślą i wiarą może zdziałać nieskończenie wiele. Najpierw kwituje – podobno z dyskretnym uśmiechem – fakt, że został sam w celi. Godzi się z nim („cóż po ludziach”) i jeszcze objaśnia tę myśl widowni („Czym śpiewak dla ludzi”). 

Wiele lat później Holoubek komentował początek „Improwizacji” w rozmowie z Andrzejem Hausbrandtem i to objaśnienie wydaje się wobec Dejmkowskiego przedstawienia dosyć wierne. Konrad szuka odpowiednich sformułowań, idzie za myślą, przechodzi od jednej do następnej, dbając zarazem, by „wytłumaczyć najprzystępniej sens tego, co chce się powiedzieć”. 

Zwłaszcza dba o to ostatnie. Słychać bowiem, że myśl przychodzi mu bez trudu, że w pełni nad nią panuje, bawi się wykładem, syci swoją sprawnością w budowie metafor i obrazów. To powolna, nasycona pauzami partia monologu. Z niej chyba poszła legenda o interpretacji przepojonej refleksją: ta wstępna partia daleka jest bowiem od jakiejkolwiek spontaniczności. Holoubek podtrzymuje kunsztowny ton długo, jak gdyby powściąga wzbierające fale tekstu. Konrad jest teraz naprawdę mistrzem. Czujemy przyjemność samego obcowania z nim. Jego mistrzostwo przejawia się zaś, oprócz poetyckiej doskonałości, także i w wirtuozowskiej, spokojnej swobodzie, wolnej od wszelkiej egzaltacji, nie przytłoczonej więzieniem, cierpieniem, niespełnieniem. On naprawdę wyrasta ponad warunki. Moduluje głos, dźwięczy jak szklane harmoniki kręgi. Rozpędza się dopiero w anaforze „Ich wdziękami się lubuję, / Ich ruch myślą odgaduję” i samoupojeniu: „W pośrodku was jak ojciec wśród rodziny stoję, / Wy wszystkie moje!” – i ostatnim słowem siecze znów chrapliwie, ze spłaszczonymi samogłoskami, bezsilnie przesilonym tonem, nie słyszanym już od dłuższej chwili, od czasu (jak aktor to w rozmowie z Hausbrandtem określi) „bełkotu małej improwizacji”.
Od tego momentu Konrad zaczyna częściej chrapać, warczeć i forsować głos, wspinając się mozolnie i przykro – „do Ciebie!”.  
To najbardziej ryzykowna, środkowa część monologu. Za każdym chrapnięciem głos wznosi się trochę, przybiera na sile – niewiele; aktor podkreśla progi emocji ponad ich rzeczywistą wysokość. I jakkolwiek przykre, te kolejne zgrzyty są jakoś skuteczne: sprawiają bowiem wrażenie, że głos nabrzmiał bardziej niż w rzeczywistości. Naprawdę bowiem Holoubek dosyć oszczędnie zwiększa natężenie głosu. Tembr jego mowy ewoluuje powoli. A żeby dodatkowo ożywić ów powolny postęp – głos znów miota się na wszystkie strony. Ile należy tu przypisać premierowemu niewyważeniu? Jak to wyglądało w następnych przedstawieniach? Ile przypisać rozmyślnej grotesce, coraz bardziej gorączkowej i natrętnej uzurpacji, w którą pcha się bohater? Demonstracji bezsilności, pozorów siły? Czasami Konrad wyzwala się z mozołu metafizycznej wspinaczki, roztasowuje się na właśnie osiągniętych płaskowyżach; snuje kolejne szerokie obrazy ze śmiechem, ze swobodą i zadowoleniem z własnego konceptu. Porównuje swoje siły z boskimi – „boś i Ty po nie nie chodził!”. 

Czasem płacze nad sobą i wzrusza własną empatią, i snuje projekt własnego człowieczobożego zamordyzmu. Faktycznie płynie tu milion tonów: czasem fałszywych, ryzykownych, czasem sprzecznych ze sobą; czy aktor naprawdę wie o każdym, który dobył? Cała ta tenorowa aria dobiega końca wraz z rzuconym Bogu wyzwaniem i z uporczywym boskim milczeniem. Następuje paroksyzm wściekłości, pospieszny, potoczysty wiersz jak gradem: „blaski, dymy, huki”. 

Ten wiersz zgromadził już pełną energię; monolog rozhuśtał się już w pełni. Można teraz odpuścić na chwilę, wyhamować i przygotować się do ataku na szczyt. Po rozpaczliwym okrzyku „Dałeś mnie najkrótsze życie i najmocniejsze uczucie” następuje więc introwertyczna, cicha antyfona: „Czym jest me czucie?”.

null

Znowu spowalnia się rytm. Bardzo się spowalnia. Myśl snuje się ostrożnie i każda myśl, kiedy się pojawi, sprawia, że mówca na chwilę niemieje. Potem dopiero wypowiada spostrzeżenie – tkliwie i trochę zdumiony jego prostotą czy oczywistością. Rozpoczęła się ostatnia, po wahaniach części środkowej znów arcymistrzowska, faza Holoubkowej „Improwizacji”. Wysiłek protagonisty wspomaga teraz dodatkowa energia zbiorowości: znów, tak jak w prologu, rozbrzmiewa „Gaude Mater”, pojawiają się półchóry duchów. Kiedy więc po antyfonie monolog wychodzi na ostatnią prostą („Śmiało, śmiało…”), udaje mu się uzyskać jeszcze większe natężenie. Jego patos jest już w tej chwili niepowstrzymany, grzmiący – ale szlachetny i czysty; gdy przedtem przejawy patosu tłumiły dźwięczność tonu, teraz idzie on z nią w parze. Kolejne progi emocjonalne pokonuje się czystym głosem, jak również ostatni akt rozpaczliwego sarkazmu („omyłką liczebną!”). 

Wszystko zestraja się w najwyższym natężeniu, nie ma potrzeby dalej wyważać i równoważyć; w finałowym ataku mowa z akompaniamentem chórów osiąga wymiar symfoniczny.

Ostatnie wersy Holoubek dosłownie wyśpiewuje. Nie czuje się tego: egzaltacja naturalnie osiągnęła poziom śpiewu. Dźwięczne do końca, do końcówek słów, frazy: „całe obręby stworzenia”, „z pokoleń pójdzie w pokolenia”, przetaczają się synkopowanymi kadencjami i milkną. Wyczekawszy chwilę, nie doczekawszy się, pełnym podziwu dla tych potoków mowy szeptem Salaburski podrzuca finałowe „carem”. Świetnie, trudno o większy kontrast.

O tym właśnie, premierowym Holoubku, Raszewski zanotował: „Niekoniecznie zarysowuje postać, natomiast bardzo ciekawie interpretuje tekst”. 

Już wtedy zatem dała się odczuć autonomia tekstu, którą mu aktor wszystkimi muzyczno-retorycznymi środkami nadaje. Z jednej strony – jak świadczą – Holoubek dał Konradowi rysy znajomego z widowni: warszawskiego inteligenta z lat sześćdziesiątych, który wrzucony w entourage sprzed półtora wieku uwiarygodnia go i tłumaczy. Z drugiej strony – nadał monologom formę, która oderwała się od obecności aktora, której stał się on jedynie medium. Forma ta pozwala nie wczuwać się w postać. Może nawet lekko do wczucia zniechęcać: utrzymuje bowiem dystans. Na premierze mogło to przeszkadzać, po czterdziestu latach zapewnia dziełu żywotność. Na tym chyba rzecz polega. Wpierw – improwizacja oderwana od spontaniczności. Konsekwentne łamanie myśli w słowach, połykanie niewidzialnej rzeki, by uwidoczniła się jedynie w przetworzonych, opanowanych formach, z romantyczną ironią. Potem zaś – orkiestracja głosu. Wspomniane już przetworzenie podstawowego konfliktu „Improwizacji” na plan formalny: uciekająca, śmiała do bluźnierstwa myśl – versus upojenie dźwiękiem słowa. Nienaturalnie, choć frapująco. Dalej brzmi to nienaturalnie. Przesycone formą, powstało dzieło, które osobliwym torem wypadło z czasu: po czterdziestu latach dźwięczy chyba równie kunsztownie, dziwnie i odkrywczo, jak na premierze.

Autor: Tomasz Kubikowski – kierownik literacki Teatru Narodowego

Pierwodruk: „Teatr” nr 6/2008

Czytelnia →

  • SZTUKA ROZMOWY. Podcast Teatru Narodowego

    W drugim odcinku podcastu Teresa Drozda rozmawia z Beatą Ścibakówną i Justyną Kowalską. Narodowy na fali! Zapraszamy do słuchania!

  • ŚLUB – pożegnanie z tytułem

    13, 14 i 15 października zapraszamy na ostatnie przedstawienia Ślubu Witolda Gombrowicza w scenicznej interpretacji Eimuntasa Nekrošiusa.

  • W próbach: OPOWIEŚCI LASKU WIEDEŃSKIEGO

    Małgorzata Bogajewska pracuje nad Opowieściami Lasku Wiedeńskiego Ödöna von Horvátha. Premiera przedstawienia – 4 listopada na Scenie przy Wierzbowej. 

  • 11. Festiwal Kultury bez Barier

    11. Festiwal Kultury bez Barier – 5 października serdecznie zapraszamy na lekcję teatralną „Za kulisami” z tłumaczeniem na polski język migowy. 

  • Repertuar październik – listopad

    W listopadzie premiera Opowieści Lasku Wiedeńskiego von Horvátha. Wśród wielu jesiennych tytułów – Dekalog Kieślowskiego i Piesiewicza.

  • TEATR DLA SENIORÓW I STUDENTÓW

    Bilety dla seniorów i studentów w cenie od 30 do 50 zł – wiele propozycji w repertuarach październikowym i listopadowym.

  • Jubileusze dyrekcji Teatru Narodowego

    25 lat dyrekcji Krzysztofa Torończyka w odbudowanym Teatrze Narodowym. 20 lat dyrekcji artystycznej Jana Englerta. 

     

  • Wojciech Faruga z Nagrodą im. Konrada Swinarskiego

    Wojciech Faruga za reżyserię Dekalogu został uhonorowany Nagrodą im. Konrada Swinarskiego przyznawaną przez miesięcznik „Teatr”. Serdecznie gratulujemy!

  • Pokazy ŚLUBU w Jaunimo Teatras w Wilnie

    23 i 24 listopada w Jaunimo Teatras w Wilnie pokażemy Ślub Gombrowicza, ostatni spektakl zmarłego w 2018 roku litewskiego wizjonera teatru, Eimuntasa Nekrošiusa. 

  • Premiery sezonu 2023/2024

    Opowieści Lasku Wiedeńskiego, Czekając na Godota, Król Lear, Gra snów, a także Fredro, widowisko z okazji Roku Jubileuszowego Aleksandra Fredry. 

  • Vouchery do Teatru Narodowego

    Długoterminowe vouchery do Teatru Narodowego to doskonały podarunek. Są dostępne online oraz w kasach Teatru. 

  • Program „Klasa w Warszawie. Warszawa z klasą”

    Zapraszamy uczniów warszawskich szkół na spektakle w Teatrze Narodowym w ramach programu „Klasa w Warszawie. Warszawa z klasą”. 

  • Podsumowanie sezonu 2022/2023

    Pięć premier, 396 przedstawień, 75 879 widzek i widzów. Dziękujemy za wspólne spotkania i artystyczne przeżycia! Zapraszamy w nowym sezonie! Przygotowaliśmy już repertuar jesienny.

  • „KLASA TN. Pierwszy dzwonek” – finał projektu

    1 czerwca odbyły się pokazy pracy warsztatowej Buty! Pokazy zwieńczyły 2. edycję projektu edukacyjnego „KLASA TN. Pierwszy dzwonek”. 

  • „Klasa TN. Drugi dzwonek” – finał projektu

    7 czerwca odbyły się pokazy pracy warsztatowej Sceny marzeń! Pokazy zwieńczyły 2. edycję projektu „Klasa TN. Drugi dzwonek”. 

  • KOMEDIANT – recenzje po premierze

    Przedstawiamy wybór recenzji i opinii po premierze Komedianta Thomasa Bernharda w reżyserii Andrzeja Domalika.

  • Gra przeciwieństw | premiera KOMEDIANTA

    Przewrotny dramat Bernharda w reżyserii Andrzeja Domalika. W roli tytułowej – Jerzy Radziwiłowicz, aktor, którego kreacje na teatralnej scenie możemy podziwiać od ponad pięćdziesięciu lat!

  • Tak to już zostanie. Rozmowa z Andrzejem Domalikiem

    „Teatr jest więzieniem, dość beznadziejnym, nie ma co liczyć na złagodzenie kary, tak to już zostanie” – mówi Andrzej Domalik. Pracuje nad Komediantem Bernharda.

  • KOMEDIANT | wideo zapowiedź

    Przed premierą – wideo zapowiedź! Premiera Komedianta Thomasa Bernharda w reżyserii Andrzeja Domalika już 13 maja. W roli tytułowej – Jerzy Radziwiłowicz. 

  • 80. urodziny Jana Englerta

    Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego, 11 maja obchodzi 80 urodziny! Z okazji jubileuszu życzymy nieustającej wiary w teatr!

  • 100. przedstawienie KORDIANA

    Kordian – dramat o trudnych polskich wyborach, polskim niebie i polskim piekle. 26 kwietnia spektakl zagramy po raz setny! Z tej okazji przedstawiamy fotorelację zza kulis. 

  • Jan Frycz – 45-lecie pracy artystycznej

    Jan Frycz obchodzi jubileusz 45-lecia pracy artystycznej. Gratulujemy i życzymy wielu kolejnych aktorskich wyzwań i artystycznych spełnień!

  • Gustaw Holoubek | Wielka Improwizacja

    W setną rocznicę urodzin Gustawa Holoubka przedstawiamy Wielką Improwizację w jego wykonaniu. Nagranie pochodzi z premiery Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka.




  • Jan Englert wspomina Gustawa Holoubka

    W setną rocznicę urodzin Gustawa Holoubka Jan Englert wspomina wybitnego aktora – „Gustaw Holoubek jest autorytetem, punktem odniesienia”.  

  • Gustaw Holoubek w Teatrze Narodowym

    W setną rocznicę urodzin Gustawa Holoubka przypominamy ten rozdział jego bogatej biografii artystycznej, który wiązał się z pracą w Teatrze Narodowym. 

  • Żegnamy Macieja Prusa

    Z wielkim smutkiem żegnamy Macieja Prusa, jednego z najwybitniejszych twórców polskiego teatru. Artysta zmarł 9 kwietnia w wieku 85 lat.

  • 70. urodziny Sławomiry Łozińskiej!

    8 kwietnia Sławomira Łozińska obchodzi 70. urodziny! W tym roku przypada również 50. rocznica debiutu wybitnej aktorki w Teatrze Narodowym. Życzymy kolejnych wspaniałych ról!

  • Aktorki i aktorzy TN z Medalami Gloria Artis

    Małgorzata Kożuchowska, Sławomira Łozińska, Jarosław Gajewski i Arkadiusz Janiczek zostali uhonorowani Medalami Zasłużony Kulturze – Gloria Artis.

  • ALICJI KRAINA CZARÓW – recenzje

    „Wielka imaginacja. Wielka fantazja. Wielka wyobraźnia”, „piękny spektakl” – recenzje po premierze Alicji Krainy Czarów wg Carrolla w reżyserii Sławomira Narlocha. 

  • Na wyspach pamięci. Rozmowa ze Sławomirem Narlochem

    „To opowieść o pamięci i fascynującej rzeczywistości pełnej zagadek i paradoksów. Tu i teraz – dziś jest czas na Alicji Krainę Czarów” – mówi Sławomir Narloch, reżyser spektaklu. 

  • MUZYKA TO CZAS

    Przedstawiamy muzyczną zapowiedź Alicji Krainy Czarów! W roli Szalonego Kapelusznika – Paweł Paprocki. 

  • Wskazówki zegara | premiera ALICJI...

    Czy można pamiętać do przodu? Odwrócić czas? Zatrzymać wspomnienia? Alicji Kraina Czarów wg Lewisa Carrolla w reżyserii Sławomira Narlocha.

  • Piotr Cieplak z Nagrodą im. Tadeusza Żeleńskiego-Boya

    Piotr Cieplak został wyróżniony Nagrodą im. Żeleńskiego-Boya za wybitne osiągnięcia w sztuce reżyserskiej, ze szczególnym uwzględnieniem realizacji w Teatrze Narodowym.

  • Jan Englert – jubileusz 45-lecia pracy reżyserskiej

    Jan Englert po raz pierwszy reżyserował w 1978 roku. Jego najnowszą pracą reżyserską jest zrealizowany w Teatrze Narodowym Mizantrop Molière’a. 

  • MIZANTROP – recenzje po premierze

    Po premierze Mizantropa Molière’a w reżyserii Jana Englerta – przedstawiamy wybór recenzji. 

  • Niejednoznaczność | Molière w Narodowym

    Pytania o nasz stosunek do świata i postawę wobec innych, o egoizm i empatię – premiera Mizantropa Molière’a odbyła się 10 grudnia na scenie Studio. 

  • Szlachetność i profity. Rozmowa z Janem Englertem

    „Rozkrok między szlachetnością a interesownością, pychą a skromnością – to jest najciekawsze” – mówi Jan Englert, reżyser Mizantropa

  • KSIĘGI JAKUBOWE – wybór recenzji

    Przedstawiamy fragmenty recenzji, które ukazały się po premierze Ksiąg Jakubowych Olgi Tokarczuk w reżyserii Michała Zadary.

  • My z nich | rozmowa z Michałem Zadarą

    „My, współcześni Polacy, jesteśmy spadkobiercami bardzo różnych tradycji, narodowości, praktyk” – mówi Michał Zadara, reżyser Ksiąg Jakubowych.

  • Dziedzictwo | premiera KSIĄG JAKUBOWYCH

    Nasi przodkowie, tożsamość i przyszłość – Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk w inscenizacji Michała Zadary.

  • DEKALOG – recenzje po premierze

    Przedstawiamy wybór recenzji po premierze Dekalogu Kieślowskiego i Piesiewicza w reżyserii Wojciecha Farugi.  

  • Rozmowa z Wojciechem Farugą o DEKALOGU

    „Wydaje mi się, że rozważania: co jest dobre, co złe, co trzeba, a czego nie wolno, są teraz, kiedy ten świat po raz kolejny nam się wymknął, wyjątkowo ważne” – mówi reżyser Dekalogu.

  • Po pierwsze człowiek | premiera DEKALOGU

    Wojciech Faruga sięgnął po ikoniczne dzieło polskiego filmu, przemyślane na nowo po ponad trzech dekadach. 

  • Warszawska Nagroda Edukacji Kulturalnej

    Z radością informujemy, że zrealizowany przez nas program dla szkół KLASA TN zdobył III nagrodę 13. edycji Warszawskiej Nagrody Edukacji Kulturalnej.

  • Solidarni z Ukrainą | Солідарні з Україною

    Zespół Teatru Narodowego solidaryzuje się z Ukraińcami, walczącymi o niepodległość swojej ojczyzny. 

  • TEATR MÓJ WIDZĘ... – rozmowy z aktorkami i aktorami

    Kinga Ilgner rozmawia z: Anną Seniuk, Małgorzatą Kożuchowską, Gabrielą Muskałą, Janem Englertem, Jerzym Radziwiłowiczem, Marcinem Hycnarem. Partnerem cyklu jest Teatr Narodowy.

  • DEJMEK Raszewskiej z nagrodą PTBT!

    Wydana przez Teatr Narodowy książka Dejmek Magdaleny Raszewskiej otrzymała nagrodę Polskiego Towarzystwa Badań Teatralnych. 

  • Cykl AKTORZY/SENIORZY

    Teatr Narodowy jest partnerem internetowego projektu Leny Frankiewicz, filmowego cyklu, na który składają się rozmowy o teatrze z seniorkami i seniorami zawodu aktorskiego.

  • Cykl POECI POLSCY online #kulturabezbarier

    Polska poezja w interpretacji Aktorów Teatru Narodowego – artystyczno-edukacyjny cykl POECI POLSCY #kulturabezbarier.

  • WYKŁADY OTWARTE online (materiały audio)

    Wykłady Teatru Narodowego online dotyczące badań nad twórczością wielkich osobowości polskiej kultury.

  • Przedstawienia Teatru Narodowego online

    Spektakle Teatru Narodowego zrealizowane w Teatrze Telewizji – wybór ze zbiorów Ninateka.pl oraz Vod.TVP. 

  • Teatr Narodowy w Google Cultural Institute

    Wystawę o burzliwych dziejach Narodowej Sceny można oglądać w sieci! Zapraszamy do odwiedzenia Google Cultural Institute.

Korzystając z serwisu internetowego Teatru Narodowego akceptujesz zasady Polityki prywatności oraz wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Plik cookie możesz zablokować za pomocą opcji dostępnych w przeglądarce internetowej. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookie, kliknij tutaj