Aktualności
Recenzje po premierze „Innych rozkoszy”
07/01/2025
Inne rozkosze – przedstawiamy recenzje i opinie krytyków oraz teatralnych blogerów po premierze przedstawienia:
Justyna Kowalska (Aktualna Kobieta), Oskar Hamerski (Kohoutek) w Innych rozkoszach Jerzego Pilcha w reżyserii Jacka Głomba. Fot. Marta Ankiersztejn
„To spektakl doprawdy rozkoszny. Wszystko się tutaj składa: czytelny scenariusz, i malownicza scenografia Małgorzaty Bulandy, idealny ruch sceniczny Witolda Jurewicza zsynchronizowany z muzyką Bartosza Straburzyńskiego, doskonale dobrana i uruchomiona obsada, doprawdy każdy detal jest tu na swoim miejscu. Jacek Głomb tym wysmakowanym spektaklem raz jeszcze dowodzi, że ma do Pilcha rękę, że umie czytać jego frazę i tworzyć sugestywne spektakle, tak jak ten poemat o nieszczęsnym kochliwym Kohoutku, który niczym Winicjusz nie może się oprzeć żadnej niewieście. Sprowadza tym samym na siebie niebywałe kłopoty – do jego rodzinnego ewangelicko-augsburskiego domu zjeżdża Jego Aktualna Kobieta, co siłą rzeczy wywołuje mnóstwo nieoczekiwanych następstw.
Spektakl ma świetny klimat. Udało się w nim uchwycić atmosferę pracowitej rodziny, w której obowiązują twarde zasady luterańskie i w której żyje się «nadludzką pracą w nieludzkich warunkach» bez wytchnienia, ale w której też niemało rozmaitych dziwactw i ciągot, osobliwie do alkoholu.
Aktorzy namalowali tu soczyste, wiarygodne postacie i to zarówno ci, którym przypadły w udziale główne figury, jak i ci, którzy zadowolili się blotkami. Kohoutek Oskara Hamerskiego budzi i sympatię, i współczucie i sporo łagodnego politowania dla słabego człowieka, który nie umie zarządzać swoim życiem, choć i pozostali, ci poukładani, także mają za swoje. Nieco autystyczna Babka Anny Chodakowskiej, malownicza jubilatka obchodząca co roku huczne urodziny, chciałaby wymknąć się spod kurateli despotycznej córki i matki Beaty Fudalej, pozornie trzymającej wszystko pod kontrolą, a nie dostrzegającej tego, co się dzieje obok. Ojciec Mirosława Komorowskiego, zatopiony w mrzonkach, nadal roi o swojej tężyźnie fizycznej, a pozbawiony złudzeń Doktor Oyermah Mariusza Benoit, choć bystry, nie może oprzeć się kolejnej butelczynie. Nie od tego jest też pastor Jacka Mikołajczyka, trochę znużony i zagubiony w zmieniającym się świecie, pod nadopiekuńczą ręką żony Anny Ułas. Energię życiową trwoni pani Wandzia Anny Gryszkównej na daremne ambicje wyprowadzenia córki (Laura Pajor) na wirtuozkę skrzypiec. I wreszcie dwie kluczowe persony, czyli kobiety Kohoutka, zrezygnowana żona Moniki Dryl, która ma już dość jego zdrad, i trudna do rozszyfrowania Aktualna Kobieta Justyny Kowalskiej, może naiwna, a może kuta na cztery nogi.
Sytuacje między tymi domownikami rozgrywa Głomb jak iluzjonista, wciąż zmieniając relacje, podsycając i studząc napięcia. Na scenie toczy się zwyczajne życie, zakłócone nadzwyczajną obecnością Aktualnej Kobiety pod wspólnym dachem pozornie zgodnego małżeństwa. Jaką naukę wywiedzie z tego Kohoutek? Zrozumie sam siebie, czy też pozostanie zagubionym dzieckiem w dorosłym życiu? Trzeba to koniecznie zobaczyć na własne oczy” – pisze Tomasz Miłkowski w AICT Polska. Czytaj więcej
Centralnie: Justyna Kowalska (Aktualna Kobieta), Beata Fudalej, Anna Gryszkówna, Monika Dryl, Laura Pajor, Anna Chodakowska, Anna Ułas (Chór Kobiet) w Innych rozkoszach Jerzego Pilcha w reżyserii Jacka Głomba. Fot. Marta Ankiersztejn
„Reżyser przy pomocy swojskiej, nieco karykaturalnej, narracji stworzył przedstawienie na wskroś uniwersalne. W trakcie którego widownia raz po raz eksploduje śmiechem, aby za chwilę popaść w zadumę. Niekiedy o refleksyjnym charakterze – zauważa Tomasz Zapert w tygodniku „Do Rzeczy”. Czytaj więcej
„Wiślańskie uniwersum w pigułce wspaniale oddała w scenografii i kostiumach Małgorzata Bulanda. Akcja pilchowskich Innych rozkoszy lawiruje między różnymi pomieszczeniami domu, starą rzeźnią, ogrodem, ulicami miasta czy cmentarzem, a tymczasem wszystko udało się zgrabnie zmieścić na skromnej Scenie przy Wierzbowej, w dodatku z gustem, elegancją i smakiem. Szafy bywają drzwiami pokoi, dębowy stół skupia akcję, zagracony lamus jest królestwem Aktualnej Kobiety, majstersztykiem są drzewa-drabiny w ogrodzie. Dopieszczone są także szczegóły – cesarz Józef Franciszek spoglądający ze ściany na stolik szachowy, kunsztowna fisharmonia, której dźwięki pozwalają zwrócić duszę ku Bogu, orientalne dywany ocieplające wnętrze i drobna niespodzianka pod stołem – tę musicie już zobaczyć sami. O ruch sceniczny zadbał Witold Jurewicz, a przyznać trzeba, że w korowodzie postaci przetaczających się w te i z powrotem na niewielkiej przestrzeni, co i rusz zmieniających umowne wnętrza, zadanie to było wyjątkowo istotne. Mnogość instrumentów i lekkość narracji pozwoliły wybrzmieć też oryginalnej muzyce Bartosza Straburzyńskiego, której rytmiczne strunowe dźwięki podbijały humorystyczne akcenty. Zabawnym był też fenomenalny w swej prostocie pomysł reżysera na złamanie czwartej ściany – wręcz ciężko było się nie odezwać i nie poużalać wspólnie nad kłopotami Kohoutka.
A crème de la crème stanowią pobłażliwie uśmiechnięci aktorzy wspaniale bawiący się przyjętą konwencją i frazą Pilcha. W tym komicznie przerysowanym mikroświecie każda z postaci ma swój koloryt, każdą można jeść łyżkami i – co w zasadzie zdziwiło mnie najbardziej – każdą po prostu się lubi. Urocza jest Matka Beaty Fudalej strofująca i przyganiająca dorosłemu synowi. Wspaniale wypada w swym olimpijskim zapędzie Ojciec Mirosława Konarowskiego marzący o synu na swój obraz i podobieństwo. Sympatię wzbudza nie rozstająca się z podręcznikiem angielskiego Żona Moniki Dryl – źródło kohutkowych nieszczęść i ich wyrozumiała ofiara. Równie urokliwa, co zabawna w swym prostolinijnym rozumowaniu i pobłażliwości dla przywar kochanka jest Justyna Kowalska jako Aktualna Kobieta Kohoutka. Ciepło rozsiewa wokół siebie babcia Oma Anny Chodakowskiej, szelmowsko skrywająca w zakamarkach pożywienie i zamartwiająca jedynie tym, by wnuczek nie ożenił się z katoliczką. Ujmuje tubalnym głosem perorujący bez końca doktor Oyermath Mariusza Benoit, powiernik i prawdziwa opoka naszego protagonisty. A są przecież jeszcze pozostali mieszkańcy domu: wycofany do czasu głoszenia płomiennych kazań emerytowany Pastor Jacka Mikołajczaka i wyraźnie dominująca nad nim Pastorowa Anny Ułas oraz Pani Wandzia Anny Gryszkówny i jej córka Elżunia grana przez Laurę Pajor, które toczą nieustanne boje o potrzebę nauki gry na skrzypcach. Wszystkie postaci obserwujemy oczami Pawła Kohoutka, który maskuje przerażenie wizytą Aktualnej Kobiety gorączkowym zapałem, miłosnym entuzjazmem, a niekiedy całkowitą bezradnością. Oskar Hamerski doskonale zmienia tony, przybiera pozorne maski, a zarazem otwiera wnętrze i pozwala czytać w sobie jak w otwartej księdze. Taki nieco mniej wesoły obraz współczesnego zahukanego mężczyzny prezentuje nam Jacek Głomb. Niepewnego, zamkniętego w utartych schematach, bezradnego wobec własnych rządz, a jednocześnie słabego, kruchego emocjonalnie i poddanego kobiecej woli czy nawet manipulacji. Nie zmienia to faktu, że jest nam go trochę żal, trochę mu współczujemy, ale nie sposób nie czuć doń życzliwej sympatii.
[…] Inne rozkosze w Teatrze Narodowym w Warszawie bawią absurdami pilchowskiego świata, czarują lekkością podania, pietyzmem scenerii i wyśmienitym aktorstwem. Pozostawiają za sobą ulotną aurę pozytywnych wibracji i chęci jak najszybszego powrotu do magicznej krainy luterańskich dziwaków. Wielka to radość, że Jacek Głomb podzielił się «legnickim duchem» i choć na chwilę spętał go na Wierzbowej. Oby częściej – podkreśla Marek Zajdler w portalu NaszTeatr.pl. Czytaj więcej
Anna Chodakowska (Oma), Beata Fudalej (Matka), Anna Gryszkówna (Pani Wandzia), Mirosław Konarowski (Ojciec), Monika Dryl (Żona) w Innych rozkoszach Jerzego Pilcha w reżyserii Jacka Głomba. Fot. Marta Ankiersztejn
„Ironia objawia się praktycznie w każdej składowej spektaklu. Przede wszystkim w aktorstwie – Oskar Hamerski niezwykle sprawnie przeskakuje między rolą nazbyt pewnego siebie narratora, sztucznie wykreowanej ofiary kobiecego świata i utrapionego kochanka, który – jak na złość – nie chce, a musi. Potrafi arogancko puentować swoje wybryki, żeby zaraz skulić się pod naciskiem pierwszej lepszej niewiasty, przez co łatwo się z nim sympatyzuje. Podobny charakter reprezentuje mentor Kohoutka Doktor Oyermah (Mariusza Benoit). Niezdarni absztyfikanci rewelacyjnie kontrastują z przesadnie konserwatywnym pastorem i ojcem głównego bohatera.
A co z kobietami? Te wydają się być jak gdyby kierowane przez oko Kohoutka. Bohater raz pokazuje je jako zlewająca się masę, innym razem jako rozkosz na dwóch nogach, ażeby na końcu pozwolić im na stanowcze wygłoszenie gorzkiego morału. Jest to podejście wpisane w klasyczną wojnę płci, w której miłosny zachwyt i fetyszystyczna redukcja współistnieją. Budują tym samym normę, która nie pozwala bohaterkom do końca rozwinąć skrzydeł, co nie oznacza, że nie sprawdza się komediowo. Należy oddać aktorkom, że mimo ograniczonych możliwości bardzo sprawnie mieszają indywidualność postaci ze zbiorowym charakterem, gotowym niszczyć i stwarzać Kohoutka na nowo.
Za niszczenie i stwarzanie w świecie Kohoutka odpowiedzialne są nie tylko kobiety, ale także język. To co u Pilcha poruszało wyobraźnię, zgrabnie przywodząc na myśl teksty Gombrowicza czy Fredry, tutaj zostaje wzmocnione wspaniałymi pomysłami inscenizacyjnymi. Bohaterowie na zmianę meandrują, okrążają, wchodzą, kładą się i wstają. Sceną jest szafa, stołek, stół, łóżko, drabina czy wanna, wpisane zresztą w niezwykle pomysłową scenografię. To ona buduje przestrzeń równie uniwersalną, co szczegółową i wielowymiarową. Dzięki pracy Małgorzaty Bulandy widz jest w stanie widzieć, co dzieje się w łazience, salonie, piwnicy i na dworze jednocześnie, bezkrytycznie wierząc w rozmieszczenie lokacji. Chapeau bas!
Werdykt jest więc jasny. Inne rozkosze paradoksalnie, zamiast tytułowej inności, oferują dobrze znane fetysze. Robią to jednak ze śmiałością i lekkością, przez którą ciężko nie uśmiechnąć się pod nosem. Kohoutek widziany przez obecną kulturę jako oprawca, erotoman i seksista, u Głomba pokazany jest jako zmieszany nicpoń. I jak mocno nie kręciłbym głową, myśląc o jego poczynaniach przez dłużej niż pięć sekund, to powiem szczerze – stęskniłem się za tym nicponiem” – pisze Szymon Białobrzeski w Teatrze dla Wszystkich. Czytaj więcej
Oskar Hamerski (Kohoutek), Justyna Kowalska (Aktualna Kobieta), Mariusz Benoit (Oyermah) w Innych rozkoszach Jerzego Pilcha w reżyserii Jacka Głomba. Fot. Marta Ankiersztejn
„Główny bohater, utalentowany doktor weterynarii Paweł Kohoutek, którego gra komediowo Oskar Hamerski, uroczy, spontaniczny, goniący za przyjemnościami Don Juan, postępuje intuicyjnie, bezmyślnie, samolubnie. Jego liczne pozamałżeńskie podboje uchodzą mu bezkarnie. Kobiety go kochają, mężczyźni rozumieją, a widzowie lubią i akceptują, bo nie udaje, kim nie jest. (…)
Doświadczony, życzliwy, oddany Kohoutkowi doktor Oyermah, grany wspaniale przez Mariusza Benoit, który choruje terminalnie, pogodzony jest z losem, ale tak naprawdę nie ma z kim o tym porozmawiać, choć podkreśla, że nie chce. Żona Kohoutka, energiczna, bystra Monika Dryl, rozwija się – sama uczy się i dużo czyta, ma też świadomość, że mąż ją ciągle zdradza. To ona inicjuje z nim rozmowę i decyduje o rozstaniu dla jego i jej dobra, a czyni to z ujmującą naturalnością. Zatroskana, energiczna, głęboko przejęta matka Kohoutka Beaty Fudalej czuje się bezsilna wobec postępowania syna i ciągle traktuje go jak dziecko. Oczywiście, nie ma na niego żadnego wpływu i w momentach matczynej porażki, bezradni jak ona, cierpimy z nią. Oma, babka Kohoutka, grana z nerwem i błyskiem w oku przez Annę Chodakowską, zwierza się tylko nieznajomej, tak się składa, że właśnie przybyłej aktualnej kobiecie wnuka, czyli bardzo młodej, pięknej, pełnej seksapilu Justynie Kowalskiej – zaniedbywanej i oszukiwanej przez kochanka. Oma skarży się, że nie jest dobrze traktowana przez rodzinę. Musi robić nie to, co sprawia jej przyjemność, a to, co jej każą. Pani Wandzia, rezydentka w domu Kohoutków, w tej roli Anna Gryszkówna, jak ambitna, odpowiedzialna, znająca życie matka, narzuca rygor ćwiczeń gry na instrumentach muzycznych córce Elżuni, uroczej Laury Pajor, która nie zawsze ma na to ochotę, ale nie potrafi się jeszcze otwarcie zbuntować. Pastorowa Anny Ułas, powściągliwa i z sukcesem zachowuje pozory zadowolenia. Często jednak sygnalizuje, że mąż ją irytuje i drażni. Uduchowiony Pastor Jacka Mikołajczaka i pocieszny ojciec Kohoutka Mirosława Konarowskiego w zasadzie nie mają wpływu na życie społeczności, choć starają się być jej podporą. To kobiety wodzą rej, mówią silnym wspólnym, choć indywidualnie wyrażanym głosem (Chór). Niezależne, pewne siebie, biorą sprawy w swoje ręce” – zauważa Ewa Bąk na blogu Okiem Widza. Czytaj więcej
„Uroczo staroświecka, bardzo drobiazgowo wystylizowana – w scenografii ze starych mebli i cymeliów można po prostu zamieszkać – adaptacja powieści cenionego pisarza. Jej lekko seksistowski wydźwięk skutecznie udaje się zagłuszyć nieustannym scenicznym dzianiem się, imitującym zgiełk, w przewrotny sposób, idyllicznego, rodzinnego domu. Głombowi i obsadzie udaje się przenieść na scenę wyrazistą melodię pilchowskiej prozy i zarazem nie dać się jej zagłuszyć. A Justyna Kowalska, jako postać spoza tego świata, skutecznie wywraca go do góry nogami” – notuje Przemysław Gulda na swoim instagramowym koncie. Czytaj więcej