Aktualności
Heroizm trwania | premiera „Czekając na Godota”
10/12/2023
Emblemat przedstawienia Czekając na Godota. Koncepcja: Elipsy; Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego
Trwanie – uparte i heroiczne. Premiera Czekając na Godota→ Samuela Becketta w reżyserii Piotra Cieplaka odbyła się 9 grudnia na Scenie Studio.
Bohaterów poznajemy na pustej scenie – z kamieniem, drzewem i księżycem – a jednocześnie w wieczności. Są zagubieni. Ale jednak trwają – niestrudzenie, uparcie, heroicznie. Czasem postępują wobec siebie okrutnie, czasem pochylają się nad sobą wzajemnie, czasem bezceremonialnie z siebie drwią. Żyją i czekają. Bo co może zrobić człowiek? Kiedy od nieskończoności stoi oko w oko z niewiadomą, a od siedemdziesięciu lat gra w dramacie Becketta? „Złorzecząc, przeklinając, wściekając się, to jednak… czekać – podkreśla Piotr Cieplak. – Całe to czekanie na jakiegoś Godota wypełnia się i ujawnia w tym, że człowiek drugiemu człowiekowi podaje marchewkę i okrywa go marynarką, kiedy drugi marznie. Buduje się gmachy etyczne, filozoficzne, religijne, żeby to jakoś określić, a to wszystko jest funta kłaków warte bez tego podstawowego gestu” (rozmowa z Piotrem Cieplakiem →).
Debiut teatralny Samuela Becketta uważa się za jedno z najważniejszych wydarzeń teatralnych XX wieku. „Co robimy? Czekamy. [...] Czekamy na Godota” – kwestie te po raz pierwszy padły na scenie paryskiego Théâtre de Babylone w 1953 roku, reżyserował Roger Blin. Reżyser, który grał Pozza, stwierdził wówczas: „W Godocie jest wszystko to, co ludzie chcieli w nim dostrzec. Wszelkie najbardziej fantazyjne i najbardziej poważne interpretacje zawarł w tekście sam Beckett”. Po paryskiej premierze Czesław Miłosz zastanawiał się: „Co sądzić o cywilizacji, która dokonuje zapierających dech odkryć naukowych, wysyła pojazdy na inne planety i zarazem rozpoznaje siebie w takim pisarzu jak Beckett?” [Prywatne obowiązki, Olsztyn 1990]. Wcześniej wystawienia sztuki odmówiło autorowi siedemnaście teatrów.
Dramat Irlandyczka polscy widzowie mogli po raz pierwszy oglądać w 1957 w warszawskim Teatrze Współczesnym, reżyserował Jerzy Kreczmar. Po polskiej prapremierze Jan Kott pisał: „Mali chłopcy i wielcy politycy mówią […] co wieczór, że przyjdzie jutro. Czasem nawet czyta się o tym w gazetach. […] I myślę, że w tym chyba jest jeden z sekretów wściekłego powodzenia sztuki Becketta. Największy sukces po wojnie. Milion widzów na całym świecie. I porównania z Szekspirem. Żeby jeszcze była to sztuka zajmująca, albo przyjemna, albo szlachetna? Nie. Jest ponura i nudna. I w tym wszystkim prawie genialna. Przez maniacki upór, w którym stawia pytanie: czy czekać na Godota? I przez bezlitosną odpowiedź, że i tak wszystko jedno” [Nuda prawie genialna, „Przegląd Kulturalny”, nr 8].
Przedstawienie wyreżyserował Piotr Cieplak, scenografem i autorem kostiumów jest Andrzej Witkowski; twórcy odpowiadają także za reżyserię światła. Na scenie oglądamy: Mariusza Benoita jako Estragona, Jerzego Radziwiłowicza jako Vladimira, Bartłomieja Bobrowskiego w roli Lucky'ego, Cezarego Kosińskiego w roli Pozza. W roli Chłopca – Oliwier Felczak / Franciszek Krupowicz.
Strona przedstawienia Czekając na Godota →
premiera: 9 grudnia 2023, godz. 19:00, Scena Studio