Aktualności
„Mizantrop” – recenzje po premierze
05/01/2023
Recenzenci i teatralni blogerzy dzielą się swoimi opiniami o Mizantropie→ Molière’a w reżyserii Jana Englerta:
Przemysław Stippa (Oront), Justyna Kowalska (Celimena), Grzegorz Małecki (Alcest). Fot. Marta Ankiersztejn
„Mizantrop to bardzo mądra i ważna komedia, która – w zależności od kontekstu – może nieść poważne konsekwencje. (…) Spektakl w Narodowym jednak nie obrazi chyba nikogo. Utrzymany jest w tonacji racjonalnego wyciszenia, powagi, ale i łagodnego dowcipu. (…) Spektakl do oglądania i myślenia, bo o prawdzie można w nieskończoność, a Molier to robi pierwszorzędnie w doskonale brzmiącym przekładzie Jerzego Radziwiłowicza” – zauważa Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”. Czytaj więcej →
„Jak mówi Jan Englert, Mizantrop Molière’a to tekst inteligentny, więc warto go wystawić dla niego samego. Zabawa formą, zabawa w teatr, udaje się pod warunkiem poziomu wykonania najwyższej próby. Więc w Narodowym dostajemy taki poziom. Ale i sporą dawkę mądrej nieoczywistości, rzadkiej w teatrze współczesnym. (...) Dostajemy tu igraszki czasem. Znakomite tłumaczenie Jerzego Radziwiłowicza czyni teksty molierowskie na wskroś współczesnymi, choć błąkają się w nich dawne realia, bohaterowie zajeżdżają karetami i powołują się na swoją obecność na królewskim dworze. Englert rezygnuje z wiernego oddawania litery tamtej epoki. Panowie noszą fantazyjne stroje imitujące dworskość, jednak nie wzięte z czasów Ludwika XIV, panie mają fantazyjne kostiumy tylko odrobinę archaizowane i oddające ich naturę, a główny bohater Alcest jest ubrany w zasadzie współcześnie (zadbała o to wszystko Martyna Kander). (...) Muzykę skomponował Paweł Paprocki, jeden z muzykujących aktorów Narodowego, który gra tu Filinta. Jest ona chwilami bombastyczna, chwilami żartobliwa, ale z pewnością nie imituje baroku. Za to świetnie buduje klimat, przyśpiesza akcję. (...) Nie warto, ale trzeba obejrzeć tego „Mizantropa”. Każdy, kto lubi teatr oparty na zręcznie, komunikatywnie używanym słowie, powinien to uczynić” – pisze Piotr Zaremba w portalu I.pl. Czytaj więcej →
„Mizantrop w Narodowym to kolejny dowód na to, że dobrze zrobiony teatr komediowy może wzruszać, bawić, zmuszać do myślenia i poruszać niewygodne, acz bardzo ważne tematy, dodatkowo podane w znakomity, jakże <<polski>> i uniwersalny sposób. (…) Nie ma w tej inscenizacji Jana Englerta grama staroświeckości, jest za to mnóstwo uśmiechu, niedowierzania, że można tak postępować i stąd szczera reakcji na widowni. Sama akcja, pełna różnych sprzeczności, i sposób postrzegania świata każdego z bohaterów sprawiły, że sam z każdą chwilą uśmiechałem się coraz bardziej, reagując na rymowane dialogi, walkę charakterów, jakże mocno przypominającą czasy dzisiejsze, gdy u władzy, czy nawet tak zwyczajnie po sąsiedzku, widzimy tylu impertynentów, zuchwalców i prostaków. (…) Bardzo interesujące i cieszące oko są zaprojektowane przez Martynę Kander kostiumy, nawiązujące do epoki i wydarzeń z czasów Moliera, jednak na wskroś nowoczesne i współczesne. Jest też odrobina ciekawej, lekko niepokojącej, ilustracji muzycznej Pawła Paprockiego. Na stole ciasteczka i owoce, w słowach obłuda i kłamstwo, w duszach niechęć i zawiść. Przerażające, pomyślałem opuszczając Teatr Narodowy, że mający ponad trzy wieki tekst wciąż oddaje wszystko to, co na co dzień oglądamy w kraju nad Wisłą” – pisze Robert Trębicki w portalu Teatr dla Wszystkich. Czytaj więcej →
„W Teatrze Narodowym w Warszawie obejrzeć można genialnego Mizantropa w reżyserii Jana Englerta ze znakomitą rolą Grzegorza Małeckiego. Treść Moliera od prawie czterech wieków nie traci ani na uniwersalności przekazu, ani na sympatii teatralnej widowni. Realizacja w Narodowym jest bez najmniejszych zarzutów. Kostiumy czarują, bohaterowie bawią, gorzki morał nurtuje. Muzyka momentami grana jest na żywo, ale w większej mierze jest prezentowana z nagrania. To jeden z nielicznych przypadków, kiedy brzmi to naprawdę dobrze. Zarejestrowane dźwięki wyjątkowo nie brzmią tu jak nienaturalne, <<zewnętrzne>> wtręty w sceniczne tu i teraz – ocenia Sylwia Krasnodębska w „Gazecie Polskiej Codziennie”. Czytaj więcej →
„Jan Englert, reżyser spektaklu, w wywiadzie opublikowanym na stronie Teatru Narodowego sugeruje, że najciekawsza wydaje się niejednoznaczność Alcesta i odnoszę wrażenie, że konsekwentnie realizuje swoją koncepcję. Jego pomysł polega na stawianiu pytań, a nie na podsuwaniu rozwiązania. Dlatego rola Małeckiego nie daje odpowiedzi, jaki jest Alcest. Aktor myli tropy, trzyma widzów w niepewności i pozostawia tę kwestię otwartą. Ten motyw spektaklu bez wątpienia wydaje się najlepszy – pisze Malwina Głowacka w portalu Teatralny.pl. –(...) Na koniec refleksja. Patrząc na dworskie panoptikum, miałam skojarzenia z Iwoną, księżniczką Burgunda. Alcest, podobnie jak Gombrowiczowska bohaterka, drażni, irytuje, wreszcie prowokuje groteskowy dwór. Iwona niemą obecnością i <<biologiczną dekompozycją>>, on słowami. Oboje stają się ofiarami swojej inności. Alcest płaci za nią samotnością, Iwona śmiercią. Ale to już temat na zupełnie inną historię”. Czytaj więcej →
O kreacjach aktorskich:
Beata Ścibakówna (Arsinoe), Grzegorz Małecki (Alcest). Fot. Marta Ankiersztejn
„Fenomenalna, pełna złości i zawiści, koncertowo wręcz zagrana Arsinoe w wykonaniu Beaty Ścibakówny, zaskakujący, pełen nonszalancji i narcyzmu Przemysław Stippa jako Oront, kapitalnie przerysowany Robert Jarociński jako Akast, zjawiskowa Justyna Kowalska w roli Celimeny, sugestywna Edyta Olszówka, znakomity, pełen buntu i rezygnacji Grzegorz Małecki w roli głównej, a także cała reszta obsady uczyniła z tekstu, który ma już ponad 350 lat, lekkie i bardzo świeże przedstawienie – podkreśla Robert Trębicki w portalu Teatr dla Wszystkich. Czytaj więcej →
„Grzegorz Małecki gra Alcesta zdecydowanie, ale nie jest tak znowu na świat rozsierdzony, raczej chce mu przemówić do rozumu, a kiedy to okazuje się niemożliwe, rezygnuje.
Jan Englert pięknie tu wszystko wystylizował, z leciutkim nalotem pastiszu, jak w świetnej roli Arsinoe, skrojonej w takim duchu przez Beatę Ścibakównę, ale widać to choćby w zrytmizowanych spotkaniach Celimeny (Justyna Kowalska) z zalotnikami, w recytacji grafomańskiego sonetu Oronta (Przemysław Stippa), a nawet w zachowaniach służby – nadmiarowo aktywnej, wścibskiej i nastawionej ironicznie do świata bogaczy” – pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”. Czytaj więcej →
„Jest to spektakl pyszny pod każdym względem, przede wszystkim jednak – fantastycznie zagrany – zauważa Rafał Turowski na swoim blogu. – W roli tytułowej znakomity (jak zawsze) Grzegorz Małecki, słusznie zresztą upierający się przy negatywnej ocenie twórczości nieszczęsnego Oronta (świetny Przemysław Stippa). Przeciwieństwem naszego Alcesta jest prowadząca światowe życie, wiedząca – z kim, gdzie i kiedy należy się spotkać, i – do kogo napisać – Celimena (rewelacyjna rola Justyny Kowalskiej), czy ich związek ma jakąkolwiek szansę, ach, czy ma? Ano – nie ma.
Zwraca się więc – zdradzę – Alcest ku Eliancie (znakomita Edyta Olszówka), ale któraż kobieta chciałaby być wyborem nr 2? No, może Arsinoe (olśniewająca Beata Ścibakówna), fałszywie zatroskana o nienajlepszą opinię o Celimenie, rozmowa obu dam jest majstersztykiem i najlepszym momentem tego znakomitego przedstawienia”. Czytaj więcej →
„Mamy więc Oronta, wchodzącego na scenę ledwie dwa razy, ale chyba najbardziej wyraziście zarysowanego przez Przemysława Stippę, aktora z wielkim i do tej pory mało wykorzystywanym potencjałem komediowym. Stippa gra zgodnie z tekstem postać napuszoną i straszną, choć w swojej drugiej scenie nie pozbawioną subiektywnych racji. Ale jak gra! Tu każde spojrzenie, skurcz ust, zerknięcie, każda mina, modulacja głosu coś znaczą. I śmieszy to wszystko, i budzi szerszą refleksję na temat międzyludzkich relacji.
Edyta Olszówka (Elianta), Hubert Paszkiewicz (Klitander), Justyna Kowalska (Celimena), Robert Jarociński (Akast), Paweł Paprocki (Filint). Fot. Marta Ankiersztejn
Justyna Kowalska (Celimena), Grzegorz Małecki (Alcest). Fot. Marta Ankiersztejn
Dwaj markizowie: Akast i Klitander zostali kapitalnie poprowadzeni przez Roberta Jarocińskiego i Huberta Paszkiewicza, ich chełpliwa pstrokatość czyni końcowy sąd nad Celimeną dwuznacznym, bo przecież sami uczynili ze zwodzenia rzemiosło. Czekałem zwłaszcza na popis Jarocińskiego, aktora obdarzonego świetną vis comicą. Nie zawiodłem się. Reżyser zabawił się dodatkowo fizjonomiami. Akast ma być według listu Celimeny „małym markizem”. Jarociński bije nas po oczach kontrastem, ale czyni to bez typowej dla fars z teatrów komercyjnych nadmiernej szarży.
Arsinoe Beaty Ścibakówny to kolejny przykład subtelnego humoru w portretowaniu swojej postaci. Ta hipokrytka z zasznurowanymi usteczkami, dewotka w czerni, naładowana żądzami i zawiścią, daje kilka smacznych koncercików.
(…) Elianta Edyty Olszówki i Filint Pawła Pawrockiego rezonują z wdziękiem. Poza wszystkim świetnie żonglują wierszem, to zresztą dotyczy całej tej doborowej ekipy.
Jest on [Alcest Grzegorza Małeckiego] najbardziej współczesny, nie tylko z powodu przebrania w prosty strój, jaki noszą znajomi faceci. (…) Małecki gra swojego bohatera trochę inaczej niż reszta aktorów, choć w kilku momentach także bawi się jego tyradami czy lamentami. Ale nie jest postacią z karykatury, a przemawia jakby bezpośrednio do nas. To pytanie, na ile uznamy go naszym bohaterem. No i pomimo tysięcznych błędów swojego bohatera, umie jednak apelować do widza o jego ułaskawienie.
Są jeszcze trzej najmłodsi aktorzy: Robert Czerwiński, Mariusz Urbaniec i Damian Mirga, w rolach służby i postaci urzędowych. Dopełniają atmosferę krotochwili, a równocześnie tworzą tło także odrobinę osaczające Alcesta – podkreśla Piotr Zaremba w portalu I.pl. Czytaj więcej →